Sztuka kontemplacji jest stara i znana jak świat. Od starożytności istnieli filozofowie, którzy cenili sobie milczenie oraz odosobnienie. Dzięki temu mogli skupić się na własnym wnętrzu i znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Współcześnie bardzo popularnym sposobem na stres i spojrzenie w głąb siebie jest medytacja. Czy medytacja jest niebezpieczna i czy katolik może medytować? To chyba najczęściej pojawiające się pytania. Budzą one ogrom kontrowersji i istnieje wiele opinii dotyczących medytacji.

 
Jeśli zależy nam na prawidłowym funkcjonowaniu psychiki, musimy pamiętać, że każdy z nas potrzebuje chwili oddechu I samotności. Jezus przebywający na pustyni, czy współcześni mnisi katoliccy, to przykłady tego, że odosobnienie i wyciszenie jest konieczne. Niestety w dzisiejszym zabieganym świecie na wszelkie kłopoty podaje się nam zbyt łatwą receptę. Czujesz się wypalony? Medytuj. Mąż nie pomaga w domu? Rozwiedź się. Czujesz się niespełniony? Tylko rozwój osobisty. W tak skonstruowanej rzeczywistości, medytacja wydaje się świetnym lekarstwem. Zagrożenia medytacji dla ludzkiej duszy nie są tu w ogóle brane pod uwagę.
Życie każdego z nas obarczone jest pewną dozą bólu, niewygody i frustracji. Najtrudniejszą i najskuteczniejszą metodą na cierpienie i chaos w głowie wcale nie jest medytacja. Mozolna praca, dzień po dniu, nad relacjami, finansami , bolesną przeszłością oraz zdrowiem przynosi lepsze owoce niż utrata świadomości na kilka lub kilkanaście minut medytacji. Mit łatwego i szybkiego szczęścia jest tylko mitem. Prawdziwe życie składa się z drobnych czynności i mozołu, umiejętności ćwiczonych w praktyce, nie zaś przy pomocy odliczania od dziesięciu do zera.
Faktem jest, że pytanie odnośnie tego, czy medytacja jest niebezpieczna jest złożone. Kiedy modlimy się lub rozmyślamy o naukach Jezusa, zapadamy w pewnego rodzaju medytację. Jednak należy ją wyraźnie odróżnić od typowej medytacji z youtube. W przypadku, gdy ,,medytujemy” nad życiem i słowami Jezusa, szukamy w nich sensu, przykładamy niejako słowa i treści do własnego życia, myślimy aktywnie nad słowami modlitwy i szukamy w nich głębszego sensu oraz pocieszenia. W medytacji wschodniej, kiedy musimy wyłączyć świadomość i zahipnotyzować się lub wejść w trans, zagrożenia medytacji mogą być naprawdę olbrzymie.
Jeśli mamy wątpliwości, czy katolik może medytować, miejmy też na uwadze, że taką popularną formę medytacji wykorzystuje współczesny satanizm do przywoływania demonów. Wyłączenie świadomości jest niebezpieczne i otwiera drzwi wszystkiemu, co złe. Kiedy szukamy odpowiedzi na pytanie, czy medytacja jest niebezpieczna naprawdę, możemy poszukać pomocy u osoby duchownej. W sieci znajdziemy też mnóstwo świadectw osób, które tkwiły w ideologiach wschodu i korzystały z medytacji. Często takie osoby, po chwili rozluźnienia opowiadają, że w niedługim czasie doświadczyły lęków, koszmarów, miały też nieodparte wrażenie, że ktoś je obserwuje.
Jeśli nie wiemy, czy katolik może medytować i ciągnie nas w stronę takich praktyk, powinniśmy zadbać przede wszystkim o dobre relacje w rodzinie i znaleźć czas na twórczy odpoczynek, taki jak pielęgnacja roślin w ogrodzie lub nauka gry na instrumencie czy rysowanie. Pamiętajmy też, że pojawiające się problemy należy rozwiązywać na bieżąco, tak aby nie nawarstwiły się. Dzięki temu nie będziemy musieli sztucznie się relaksować i uciekać od kłopotów. Zagadnienie na temat tego, czy medytacja jest niebezpieczna obejmuje też skłonności człowieka do braku akceptacji cierpienia. Pamiętajmy, że nie ma na świecie nikogo, kto byłby wolny od cierpień i trosk. Walka z bólem i smutkiem oraz zawierzenie Bogu i modlitwa dadzą nam jednak bardziej celowe i spełnione życie niż najwymyślniejsze praktyki relaksacyjne wschodu.